SKA po hebrajsku

Na świecie istnieją setki, jeżeli nie tysiące kapel grających SKA, lecz tylko nieliczne można zaliczyć do ciekawych, czy po prostu oryginalnych. Zwykle jest to SKA typu umpa, umpa, byle do przodu. Również popularne ostatnio łączenie ska z punkiem uważam za totalną pomyłkę. Jednak SKA jest stylem muzycznym bardzo ciekawym, z atamowym ładunkiem pozytywnej enrgii. Do tych oryginalnych kapel SKA bez dwóch zdań można zaliczyć Los Caparos z Tel Awiwu. Sama izraelska scena SKA jest mikroskopijna, oprócz Los Caparos działa tam jeszcze jeden zespół - Hoodska Expolosive, mający na koncie podwójny instrumentalny album w stylu à la Skatalites z elementami klezmer.

Na początku listopada wiatry zagnały mnie znów do Izraela. Na miejscu pogoda okazała się lepsza niż można się było spodziewać, prawie jak w lecie. A do tego jeszcze niespodzianka – w piątek Los Caparos daje koncert w starym porcie w Jaffie. Takiej okazji w żadnym wypadku nie można było przepuścić. Wieczorem w piątek (to u nich sobota) pół godziny dobrego marszu do Jaffy, do starego portu rybackiego, który (konkretnie hale rybackie) został przerobiony na galerie sztuki oraz knajpy czy restauracje. Miejsce stało sie bardzo popularne i jak widać przyciąga licznie okoliczną bohemę.

W tej szerokości geograficzniej, gdzie leży Izrael, scena niezależna (jeżeli w ogóle) istnieje zwykle w stanie szczątkowym. Widocznie ten klimat nie sprzyja takiej muzie. Ale do Izraela przybyło ponad milion emigrantów z republik byłego Związku Sowieckiego, a waraz z nimi również wpływy kultury europejskiej. Dzięki przyjaźni trzech emigarntów z CCCP powstał właśnie ten band. I tak w Los Caparos na wokalu udziela sie charyzmatyczny Andriej pochodzący spod Moskwy. Jeden z gitarzystów to z pochodzenia Lwowiak, a drugi to Sybirak. A sekcja rytmiczna to już dwaj rodowici Izraelczycy.

Ten mix kultur słychać wyraźnie w muzyce, jak i w tekstach Caparosów. Jest to całkiem, całkiem oryginalne SKA, nie stroniące od wycieczek w stronę reggae, ragga, dub czy world music. Los Caparos rewelacyjnie łączą rosyjski temperament ze słonecznymi klimatami Izraela. Tutaj energetyczne SKA może przejść w plażowe klimaty, żeby zakończyć w dubowym stylu. Podobnie w tekstach, chłopaki skaczą z hebrajskiego na rosyjski i na odwrót. W zestawie mają również kawałki po angielsku, ale ogólnie przeważa hebrajski.

Dotyczczas wydali dwie płyty (CD):

Rasta Vasily (2007)
Haim Beseret (2013) – ten drugi album jest prawie kompletnie opisany po hebrajsku, nawet okładkę otwiera się z prawej strony na lewą.

Warto mieć te płyty w swojej kolekcji, jednak esencja SKA to występy na żywo. Od czasu do czasu Caparosi koncertują w Europie. W zeszłym tygodniu grali w Czechach, a w tym tygodniu (18-20 listopada) zagrają jeszcze trzy koncerty w Niemczech. Naprawdę warto się wybrać.